Pochodzi z rodziny nie byle jakiej, w pewien sposób nawet obligującej do, powiedzmy, nietypowych zachowań. Praprawnuk Maurycego Beniowskiego — słynnego konfederata i podróżnika oraz prawnuk Bartłomieja Beniowskiego uczestnika powstania listopadowego, później angielskiego radykała. Na tym tle ojciec - lekarz homeopata, katorżnik i zesłaniec, uczestnik powstania styczniowego, czy wychowywany w tym samym domu brat cioteczny - Walery, później jeden z wodzów Komuny Paryskiej, wreszcie starszy brat - Tadeusz, sławny adwokat, mason i bibliofil nie mogą już wywołać większego zdziwienia. Młodość mija Augustynowi na studiowaniu i prowadzeniu działalności wywrotowej w Petersburgu i Rydze. Jest w jednym kółku marksistowskim z Ignacym Mościckim (w starszym wieku zostanie prezydentem Rzeczypospolitej). Ta rewolucyjna biografia zostaje w sposób naturalny przypieczętowana aresztowaniem i kilkumiesięcznym więzieniem. W końcu opuszcza Rosję i studiując w Szwajcarii (gdzieżby indziej?) zostaje doktorem filozofii, specjalizując się w chemii fizjologicznej. W 1901 roku rozpoczyna wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Nie jest mu jednak dane prowadzenie wymarzonej działalności naukowej. Popada w konflikt z władzami uczelni, załamuje się nerwowo i z objawami paranoi ląduje w szpitalu dla umysłowo chorych. Uważając siebie za zdrowego i prześladowanego decyduje się na brawurową ucieczkę do Szwajcarii. Tam zostaje wprawdzie uznany za zdrowego, ale o powrocie na nieprzychylny uniwersytet nie ma mowy.
Wiedziony wrodzoną potrzebą aktywności otwiera nową kartę swojego życia - angażuje się w działalność skierowaną przeciw szerzącym się: alkoholizmowi, prostytucji, masturbacji, handlowi kobietami i innym podobnym brudnym plagom atakującym od niepamiętnych czasów moralność człowieka. Redaguje i wydaje pisma o tak wymownych tytułach jak „Przyszłość", „Czystość", „Trzeźwość", jest aktywny w Lidze Austriackiej do Zwalczania Handlu Dziewczętami, działa w tajemniczym Międzynarodowym Zakonie Dobrych Templariuszy. W zaborze rosyjskim wybucha jednak rewolucja i we Wróblewskim odzywa się gorąca krew prawdziwego bojownika. Wyjeżdża do Warszawy, gdzie jest chyba aktywny, skoro zostaje na jakiś czas osadzony w carskim więzieniu śledczym. Rewolucja zostaje jednak stłumiona i nie pozostaje mu nic innego jak powrót do Galicji. Rozpoczyna się najbardziej twórczy okres w życiu naszego bohatera. Wtedy powstaje jego oryginalna ideologia - „czerwona religia".
Augustyn Wróblewski głosi, że katolicyzm się przeżył i istnieje natychmiastowa potrzeba zreformowania religii. Do tego „proletariat przejawia żywą żądzę wyrwania się z kleszczów psychicznego ciemięstwa kleru". Szkoła wyznaniowa, małżeństwa kościelne, dogmatyzm i fanatyzm muszą być przezwyciężone. U podstaw nowej religii legną argumenty naukowe, tylko takie mogą być bowiem przyjęte przez rozumnego i oświeconego człowieka. Tęsknota religijna jest czymś naturalnym i wytłumaczalnym naukowo, powinna się realizować drogą mistycyzmu rewolucyjnego i samodzielnego „organizowania psychicznego". Emanacje poczucia religijnego polegają na kontemplacji piękna przyrody, przyjaźni i braterstwa między ludźmi, czy nawet podczas manifestacji robotniczych: „Wybuchy uczuć i okrzyki rewolucyjne przy manifestacjach i rozruchach, to są prawdziwe emanacje poczucia religijnego, istotne modlitwy" - pisze. Narzędziem poznania mistycznego pozostaje ekstaza, która cechuje się zniknięciem świadomości własnego Ja", czasu i przestrzeni, wyobraźni i pojęć (uwaga - nie wolno jej mylić z ekstazą narkotyczną!). (…)
Radykalne poglądy Wróblewski wspiera działaniami o charakterze prowokacji obyczajowej. Legenda mówi, że miał w zwyczaju wyprowadzać swe psy na spacer w niedzielę, w chwili wychodzenia krakowskiej śmietanki towarzyskiej z kościoła Św. Anny. Ostentacyjnie je nawoływał, a wabiły się... „Jezus" i „Maryja". Cóż, nie jest lubiany. Po wspomnianym procesie spotykają go kolejne kłopoty sądowe. Na ul. Kanoniczej wdaje się w bójkę z tajniakiem, co staje się bezpośrednią przyczyną drugiego procesu. Dotyczy on: zbrodni obrazy religii, zbrodni gwałtu publicznego, oporu władzy, usiłowania ciężkiego uszkodzenia ciała i przedruku skonfiskowanych artykułów. Ostateczna lista zarzutów obejmuje aż 11 przewinień. Zostaje jednak Wróblewski uwolniony od większości stawianych zarzutów i skazany na 30 koron grzywny za przewinienie prasowe. Prześladowania anarchisty trwają: prokuratura wnosi odwołanie od wyroku. Odbywa się kolejna rozprawa, ale Wróblewskiego nie ma już w Krakowie. Ucieka do Paryża. Co tam robi?
Z datą 1. 09. 1913 ogłasza „Czarną listę agentów prowokatorów polskich?". Oskarża o wysługiwanie się, głównie rządowi rosyjskiemu, własną żonę, brata i całą plejadę postaci życia publicznego. Jest to niewątpliwy dowód poważnego załamania nerwowego. Dalsze jego losy nie są znane. Prawdopodobnie prowadzi jeszcze jakiś czas działalność anarchistyczną w Paryżu i umiera w „domu obłąkanych".
Odbija więc Wróblewski jak w krzywym zwierciadle idee i dążenia swojego niezwykłego czasu. Jego niewątpliwa nadwrażliwość, przekraczająca granice szaleństwa i doprowadzająca do tragicznego finału przyczynia się jednak do wyjaskrawienia poglądów i swoistego „wydestylowania" treści, które inni prezentowali w sposób mniej radykalny i bezkompromisowy. Czy można więc powiedzieć, że chora osobowość twórcza pomogła w sformułowaniu pewnej syntezy, stającej się powoli karykaturą? I tak i nie. Nie jest bowiem Wróblewski kompletnie izolowanym maniakiem i wariatem. Skupia wokół siebie grono uczniów i sympatyków, utrzymuje kontakty z wieloma postaciami epoki (od Daszyńskiego po Wyspiańskiego). Staje się jednym z bohaterów „Słówek" Boya-Żeleńskiego, a jako Augustyna Rigoletto możemy go spotkać na kartach „Zakopanoptikonu" Andrzeja Struga. (…)
Paweł Chojnacki
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu który ukazał się w Wolnym Magazynie Autorów "Mać Pariadka" nr 1/01