Dziś wiemy tylko o kilku śmiertelnych przypadkach. W nocy Straż Graniczna nakazała wypisać ze szpitala dwie osoby, które szukały ochrony wraz ze zmarłym obywatelem Iraku. Śmierć obywatela Iraku nie nastąpiła w wyniku wychłodzenia, ale stanowiła skutek politycznych decyzji i rozkazów. Zadajemy pytanie dotyczące tego, kto dokona pochówku i poinformuje rodziny zmarłych na granicy. Żądamy odpowiedzialności konkretnych osób! Blokada informacji powoduje, że nie wiemy czy podobnych śmierci nie było więcej!
„Wróciłem do domu prawie nagi i ze łzami w oczach przypadkiem jadąc przez las spotkałem uchodźców całych przemokniętych i oddałem im wszystko co miałem. Jedno dziecko, kobieta i dwóch mężczyzn. Kobieta cały czas płakała. Żebyś zobaczyła jak oni byli przemoczeni. Tu od dwóch dni cały czas pada Byłem później tam z jedzeniem i ich już nie było….Za mało nas jest. Ta większość jak obserwuje to po prostu się ich boi. Nie wiem dlaczego”
To cytat, który wysłał wczoraj do Grupy Granica jeden z mieszkańców terenów znajdujących się przy pasie Stanu Wyjątkowego. Jak widać mimo roztaczania psychozy strachu przez decydentów, w ludziach będących najbliżej wciąż nie zniknęły humanitarne odruchy. Niestety sami nie pokonają polityki państwa opartej o retorykę wojenną i zasieki z drutu kolczastego.
Ogłoszenie w Polsce 2 września tego roku stanu wyjątkowego było decyzją podyktowaną przede wszystkim chęcią uniemożliwienia działań prawniczkom i prawnikom, mediom, organizacjom pozarządowym i aktywistom wykonującym pracę związaną z monitoringiem i dokumentacją, czyli patrzeniem władzy na ręce. Władza zrezygnowała z wzięcia odpowiedzialności za polityczny i militarny udział w działaniach wojennych zarówno w Afganistanie jak i Iraku. Owe działania przyczyniły i przyczyniają się do destabilizacji w całym rejonie i muszą skutkować chęcią szukania schronienia przez ludzi, którzy nie chcą być ofiarami działań wojennych i prześladowań politycznych.
Zamiast rozwiązań polegających na tworzeniu bezpiecznych dróg migracji i systemów ochrony przed przemytnikami, ludzi wrzuca się w ich ręce. Państwo które łamie Konwencję Genewską i przegłosowuje kolejne zmiany prawne „legalizujące” politykę tzw. push-backów (wypychania ludzi, którzy przekroczyli granicę z kraju) ujawnia jedynie własną niemoc wobec problemów uchodźców. Stosowanie polityki przemocy i drutu kolczastego wobec uchodźców może stanowić jedynie zapowiedź łatwości z jaką polityczni decydenci sięgną po takie rozwiązania wobec własnych obywateli. Już dziś widać jak władza ignoruje problemy opieki zdrowotnej, uderza w prawa kobiet, przyzwala na przemoc policji. Lękiem może napawać również fakt, że nawet lider rzekomo opozycyjnej partii posługuje się retoryką mówiącą o „uszczelnianiu granic”, a chęć niesienia pomocy humanitarnej określa jako działanie nieodpowiedzialne.
Nie ma naszej zgody na taką formę polityki i dalsze działania wymierzone w uchodźców. Ich skutkiem może być jedynie zwiększenie liczby ofiar. Polskie władze, decydenci, ale też funkcjonariusze służb mundurowych muszą mieć świadomość, że ponoszą pełną odpowiedzialność za obecne i kolejne ofiary polityki granicznej.
Przeciwko morderstwom na granicach!
Solidarnie z ofiarami przemocy państwowej!
Foto: Dawid Chalimonouk: "Ostatni raz widzieliśmy tę rodzinę pod koniec sierpnia. Od tej pory nikt nie wie, co się z nimi stało, czy żyją. Nielgalne cofnięcia (push-backi) są praktyką często stosowaną przez służby graniczne. Często też, kończą się śmiercią."