„Jak co roku spotykamy się w rocznicę wydarzeń czerwcowych 1956 roku. Składamy hołd tym, którzy odważyli się upomnieć o swoje prawa. Którzy żądali pracy i chleba.
I od dłuższego czasu, jak co roku jest to okazja, aby przypomnieć, że Cegielski z dnia na dzień umiera, że nikt się Cegielskim nie interesuje. Nikogo nie obchodzi los załogi i nikt się nie przejmuje, że w Cegielskim od 5 lat niczego się nie produkuje.
Cegielski upada w wyniku decyzji politycznych, przede wszystkim likwidacji przemysłu stoczniowego. Rozprzedaje się majątek. W dalszym ciągu zwalnia ludzi. Dziś pracuje tu 500 osób. W 1956 roku było nas 14 tysięcy.
Widać Cegielski Polsce nie jest już potrzebny. Cała Polska śledzi aferę z taśmami, ale na nich nie ma ani słowa o Cegielskim. O tym co dalej z przedsiębiorstwem? Nikt nie podsłuchał rozmowy na temat HCP, bo ten temat polityków nie obchodzi.
Politycy, jak się teraz dowiadujemy dzięki taśmom, rozmawiają o różnych innych rzeczach, interesują się m.in. wielkością przyrodzenia swoich kolegów. Ale politycy nie rozmawiają o tym co dla nas najważniejsze: o naszych miejscach pracy, o walce z bezrobociem, o tym jak trudno społeczeństwu żyć, kiedy wszystko drożeje.
Teraz przynajmniej wiemy, dlaczego w ciągu ostatnich 5-ciu latach, ponad tysiąc Ciegielszczaków straciło pracę. Bo nie byli ciekawym tematem do rozmów dla polityków.
Jak sądzę, tak samo było w 1956 roku. Władza też nie chciała rozmawiać o problemach robotników. Trzeba było ją do tego zmusić."