Podkreślono, że sytuacja w Syrii może mieć bezpośredni wpływ na nasze bezpieczeństwo. Zacięta postawa Kurdyjek i Kurdów doprowadziła do praktycznego unieszkodliwienia terrorystów z fundamentalistycznego ISIS. Dziś atak wojsk tureckich doprowadza do tego, że przetrzymywani w kurdyjskich więzieniach bojówkarze korzystają z powstałego zamieszania i uciekają. ISIS znowu może odzyskać sprawność działania i próbować dokonywać ataków, także w Europie.
Niebagatelne znaczenie ma fakt, że inwazja Turcji to wstęp do kolejnej katastrofy humanitarnej i pogłębienie już trwającego kryzysu uchodźczego. Wbrew propagandowym hasłom polityków - również z Polski - uchodźcy w tym momencie muszą uciekać przed wojną i śmiercią. Nie przybędą natomiast, by korzystać z naszego rzekomego dobrobytu czy by niszczyć „nasze wartości”.
Jednocześnie, mimo wychwalania wartości praw człowieka, Polska (podobnie jak cała Europa), sojusznik Turcji w pakcie NATO, nie robi nic, by zatrzymać działania wojenne. Polska w ramach współpracy wojskowo-gospodarczej dostarcza sprzęt dla tureckiego lotnictwa, które dziś dopuszcza się ataków na cele cywilne, w tym szpitale i ambulanse Czerwonego Półksiężyca. Jak dotąd żaden przedstawiciel polskich władz ani żaden polski polityk nie zdobył się choćby na propozycję wprowadzenia embarga, na taką współpracę wojskową. Erdogan morduje także dzięki naszej pomocy militarnej.
Protestujący zadali również pytanie: co nowo wybrani parlamentarzyści i parlamentarzystki chcą zrobić w związku z sytuacją Kurdów i Kurdyjek? Czy polityków stać choćby na drobne gesty solidarności z ludźmi, których nasz rzekomy sojusznik w postaci władz USA pozostawił na pastwę agresji innego członka NATO - Turcji.
Na zakończenie protestu podkreślono, że nie wolno nam zostawić Kurdów i Kurdyjek bez wsparcia. Wykrzykując hasła „Precz z tyranem Erdoganem”, „Wolny Kurdystan, Erdogan terrorysta” czy „Solidarność naszą bronią” protestujący domagali się realnych działań wspólnoty międzynarodowej. Zatrzymanie kolejnej rzezi jest możliwe tylko poprzez faktyczne, a nie pozorowane działania, stąd niezbędny jest dalszy nacisk społeczny i przypominanie o losie Kurdyjek i Kurdów.