Jacek Jaśkowiak zapewne jako człowiek w słusznym wieku, zalicza się już do kategorii tzw bumerów. W związku z powyższym pragnąłbym mu przypomnieć „dowcip z brodą”, który prezydent może znać.
Kowalskiego w jego mieszkaniu rano budzi hałas. Za oknem słychać donośny krzyk: „Zielonym do góry, zielonym do góry”. Kowalski wygląda za okno, a tam dowódca oddziału Milicji Obywatelskiej (w innej wersji ZOMO) instruuje podwładnych sadzących młode drzewka.
Tak więc Panie Jaśkowiak, proszę przy okazji kolejnych nasadzeń pamiętać „Zielonym do gór, zielonym do góry”. Dlaczego warto prezydenta Poznania instruować odnośnie tego jak powinno się sadzić drzewka? Przede wszystkim dlatego, że Jacek Jaśkowiak wydaje się niewiele wiedzieć o drzewach. Drzewa nie rosną w doniczkach, to po pierwsze, a w mieście Poznań nie zawsze się to rozumie. Przykładem może być tu ulica Św Marcin – choć dziś ciężko się jej dobrze przyjrzeć z uwagi na ciągnący się remont. Tam jednak drzewa częściowo umieszczono w wielkich donicach, by poniewczasie dziwić się, że ich stan wymaga interwencji, bo usychają. Otoczenie drzew betonem im nie pomaga. Dziwnym trafem po zabetonowaniu Placu Kolegiackiego tu również, nasadzone drzewa źle znoszą ów betonowy krajobraz. Brak miejsca dla korzeni, ziemi dookoła, w której gromadzi się woda i substancje odżywcze po prostu nie pomaga wzrostowi i życiu drzew. O tym fakcie, że drzewa i ich korzenie potrzebują przestrzeni i nie lubią się z betonem Jacek Jaśkowiak przekonałby się gdyby, będąc już w Paku Wodziczki i pozując do zdjęć, przespacerował się dosłownie kilkanaście metrów.
Po drugiej stronie rzeczki Bogdanka, wyremontowany niedawno chodnik i postawione latarnie, skutecznie przyczyniły się do uszkodzenia korzeni drzew. O tym, że taka sytuacja może mieć miejsce, wielu specjalistów alarmowało przed i w trakcie remontu, a właściwie budowy szerszej utwardzonej alejki. W tym momencie część drzew jeszcze walczy, ale część jest już oznakowana, więc można się spodziewać, że stopniowo będą wycinane. Drzewa nie dają się łatwo sadzić i potrzebują lat by rosnąć, nie wystarczy wsadzić czy przesadzić zielonym do góry. Nowe nasadzenia są bardziej narażone i na warunki atmosferyczne, i na choroby, zwyczajnie mogą nie wzrosnąć i się nie przyjąć. To powinno prowadzić do wniosku, że niezwykle ważne jest dbanie o już istniejący i rosnący w mieście drzewostan. I ponownie kilkusetmetrowy spacer Jacka Jaśkowiaka, mógłby go zaprowadzić na ulicę Urbanowską, gdzie kolejna budowa odbiera przestrzeń i dla drzew i mieszkańców. Przy okazji trwających w tej okolicy inwestycji wycięte zostały kolejne drzewa, dodatkowo zabudowa naraża następne na uschnięcie i uszkodzenie.
O tym, że Jacek Jaśkowiak nie rozumie, jak ważne są drzewa, jakie jest ich znaczenie i że nie można ich sprowadzić do roli eksponatu, przy którym w wygodnej chwili się pozuje, koniecznie gdy to zielone jest do góry, najlepiej świadczy sytuacja na ulicy 27 grudnia w Poznaniu. To właśnie tutaj władze miasta usilnie starają pozbyć się drzew, już wrośniętych w krajobraz ulicy i miasta. Drzew, o które upominają się jego mieszkańcy, musząc obecnie kluczyć po jego rozkopanych ulicach, będących w niekończącym się remoncie. I właśnie tutaj Jacek Jaśkowiak owych drzew wyraźnie nie chce, posuwa się do kłamliwego atakowania jednej z ich obrończyń, uparcie i z pełną arogancją chce forsować kolejny remont, który przypieczętuje ich los. 14 drzew ma być przesadzonych, a 13 trafić pod topór. Przesadzanie drzew to zawsze operacja ryzykowna i nie rzadko jedynie przesuwa w czasie obumarcie drzewa, czyli de facto los trafienia pod topór. Dodatkowo trzeba jeszcze znaleźć w zabetonowanym mieście miejsce dla owych przesadzeń, a przecież każda działka wydaje się być obecnie głównie nowym terenem do zajęcia przez deweloperów. Tutaj również, zamiast pozować do zdjęć, Jacek Jaśkowiak mógłby przejść się na spacer choćby po Parku Wodziczki, by zobaczyć, jak kolejne nieruchomości ograniczają i stopniowo redukują zieleń i drzewostan stanowiący element Klina Zieleni. Tak tego samego Klina Zieleni, którym chwalą się urzędnicy poznańskiego magistratu. Na refleksje dla Jacka Jaśkowiaka wydaje się być chyba za późno, prezydent jest bardziej zainteresowany udziałem w akcjach, które poprawią, jego nadszarpnięty PR, niż realnie wpłyną na postrzeganie zieleni i przyrody w mieście.
Dziś Jacek Jaśkowiak rozumie tylko tyle, że drzewo trzeba wsadzić do ziemi tym zielonym do góry. Jakie drzewa mają znaczenie dla mieszkańców Poznania, narażonych na życie w stresie, szukających chwili wytchnienia od smogu, korków, uciążliwych remontów, galopujących kosztów … to wszystko najwyraźniej nie interesuje Jacka Jaśkowiaka. Ważne, żeby stanąć, pozować dobrze do zdjęcia i dopilnować, by to zielone było u góry.