Politycy i wysokiej rangi urzędnicy zostali przez epidemię zaskoczeni. Aby ukryć swoją niekompetencję i kompletny brak strategii przeciwdziałania COVID-19 rozstawiają nas po kątach i przyznają sobie, nie pytając o zdanie, kolejne kompetencje. Działają w panice i chaotycznie. Nie wiedzą dokładnie, kiedy nastąpi spiętrzenie zachorowań ani jak długo jeszcze choroba potrwa, jaki będzie efekt i czy epidemia powróci na jesień, czy nie. Choć od przynajmniej lutego mieli czas, by przygotować się na atak koronawirusa, nie zrobili nic. Najwyraźniej widać, że przedstawiciele obozu władzy wsłuchali się w głos swojego mentora zza oceanu, który w kółko powtarzał, że nic nam nie grozi, bo Chiny są dostatecznie daleko. To chyba już ostatnie pomruki okcydentalnej pogardy. Sądzę, że byli skłonni do pewnego momentu nawet uznać, że koronawirus to kolejny wymysł „lewaków”. Kiedy problem ich dopadł, zareagowali w jedynie możliwy dla nich sposób – prężąc muskuły, bo w głowach mieli pustkę.
Dziś jedyne, co elity władzy wiedzą, to jak pozbawić nas naszych praw i swobód. Jak ograć problem propagandowo. Jednocześnie szykuje się nam regulacje, które mają uratować ekonomiczne, mieszczańsko-korporacyjne status quo – fundament dzisiejszego sposobu sprawowania władzy. Wprowadza się rozwiązania wyraźnie uprzywilejowujące wielki i mały biznes. Wyzysk pracowników i pracownic ma się stać po raz kolejny kołem zamachowym odradzającej się po pandemii gospodarki – źródłem akumulacji i nowych fortun.
Z drugiej strony – widać to coraz wyraźniej – motorem działań jest obawa posolidarnościowej nomenklatury przed utratą władzy. Pandemia może kompletnie zmienić układ polityczny nie tylko na świecie, ale i w Polsce. Okazuje się, że w naszym kraju ani nie było zbyt dobrze po 1989 roku (jak twierdzą zwolennicy PO), ani nie będzie lepiej (jak twierdzą zwolennicy PiS). Żegnamy się z mitem zarówno III, jak i IV RP. Elity na taki stan rzeczy reagują zwykle podobnie. Demokracja i konstytucja była dla nich dobre, dopóki broniły ich władzy, zdobytej przed 30 laty. Dziś już nie zamierzają się do tych zasad stosować, kiedy grunt polityczny usuwa im się spod nóg. Zaczyna dominować hasło: utrzymać władzę za wszelką cenę, nawet po trupach.
Oczywiście pojawia się pytanie, jaka będzie odpowiedź na obecny kryzys? Pozamykane granice, silna władza centralna, egoizm narodowy mogą stać się nowym kamieniem węgielnym polityki i ideologii. Czy jednak taki system jest odpowiedzią na ocieplenie klimatu, zagrożenie epidemiczne, widmo głodu i mnożących się konfliktów zbrojnych? Zapewne nie. Przerabialiśmy to. Rozwiązania proponowane przez prawicę – na dłuższą metę – tylko pogłębią ekologiczną i ekonomiczną zapaść, wzmogą konflikty klasowe i międzynarodowe. Oznaczają powrót koszmarów z poprzedniego stulecia. Dlatego powinniśmy się domagać sprawiedliwego ładu globalnego, zniesienia barier i podziałów klasowych, więcej wolności i równości – swobód i szczepionek dla wszystkich!