rozbrat.org \| publicystyka

Publicystyka

Dziś sąd rejonowy w Poznaniu wydał wyrok uznający Marcela Szarego, przewodniczącego Komisji Międzyzakładowej związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza przy HCP i delegata załogi do prac w zarządzie HCP, winnym organizacji i kierowania nielegalnymi strajkami w zakładach H. Cegielski – Poznań SA. Wyrok ten jest kolejnym przejawem represjonowania ruchu związkowego w Polsce. Wykorzystuje się państwowy aparat wymiaru sprawiedliwości: policję, prokuraturę, sądy do pozbywania się i uciszania niewygodnych działaczy związkowych. Z drugiej strony te same instytucje przejawiają swoją daleko idącą opieszałość w ściganiu winnych łamania praw związkowych i wykazują wyjątkową łagodność nawet wówczas, kiedy gwałcone są konstytucyjne prawa do tworzenia związków zawodowych. Od grudnia 2004 roku 24 razy działacze Inicjatywy Pracowniczej byli zwalniani z pracy za założenie związku zawodowego lub działalność związkową. Ostatnim takim przypadkiem było zwolnienie pod koniec kwietnia br. troje członków Komitetu Założycielskiego IP w poznańskiej firmie DAD Polska (nielegalność tego działania potwierdziła Państwowa Inspekcja Pracy). Szykanom podawani są nie tylko przedstawiciele IP, ale także innych związków zawodowych. W ostatnim czasie (5 lat) miało miejsce przynajmniej kilkadziesiąt udokumentowanych przypadków drastycznego złamania wolności związkowych i prawa do strajku.
poniedziałek, 22 czerwiec 2009 (opr. JU) Aktywizm

Inicjatywa Pracownicza – krok po kroku

W ostatnich miesiącach wzmogła się aktywność naszego związku. Wiele komisji, grup, a także środowisk sympatyzujących z Inicjatywą Pracowniczą podjęło akcje solidarnościowe z nielegalnie zwalnianymi i szykanowanymi związkowcami IP z Kostrzyna, Zielonej Góry, Opola, Gdańska i Poznania. Stanęliśmy w obronie poszkodowanych pracowników jak w przypadku łódzkiego Hanpola czy brodnickiego Vobro. Planowane są kolejne protesty. Od momentu sformalizowania działań Inicjatywy Pracowniczej jako związku zawodowego (wrzesień 2004), zdołaliśmy założyć kilkadziesiąt organizacji związkowych w większych lub mniejszych zakładach pracy. Stojąc na stanowisku, że jesteśmy związkiem zawodowym nieugodowym, ale twardo broniącym interesów pracowniczych, prawie we wszystkich tych zakładach stanęliśmy w obliczu szykan i represji. W tym czasie nie mniej niż 24-krotnie zwalniano naszych działaczy z powodu ich działalności. I w dalszym ciągu wyrzuca się ich na bruk.
21 czerwca w godzinach popołudniowych Polska Agencja Prasowa (PAP) opublikowała depeszę poświęconą demonstracjom przeciwko gentryfikacji w Berlinie (przedrukowaną zaraz na szeregu portali np. Ineria.pl, Gazeta.pl, można na jej przykładzie prześledzić w jaki sposób konstruowane są informacje mediów korporacyjnych, które z informowaniem mają niewiele wspólnego. Poniżej depesza PAP-u, wraz z komentarzem."Berlińska policja zatrzymała 102 osoby podczas próby zajęcia przez grupy lewaków i anarchistów terenu zamkniętego lotniska Tempelhof."Według PAP-u, w demonstracjach nie mogły brać udziału osoby, które nie są zaangażowane politycznie, a udział w demonstracji motywowany był właśnie politycznym zaangażowaniem, a nie wagą problemu. "Zwykły" człowiek, który jest zaangażowany politycznie, należy do jakiejś z dwóch cywilizowanych partii o takim samym programie, a jeżeli już ktoś wychodzi na ulicę wiadomo, że to "lewak", a skoro "lewak" to wiadomo, że chodzi mu o rozróbę. Proste jak budowa cepa (i rozum "dziennikarza" z PAP-u - chciałoby się dopisać).
czwartek, 11 czerwiec 2009 Jakub Grzegorczyk Kontrola społeczeństwa

Jak powstają polskie metropolie?

Neoliberalna globalizacja ma to do siebie, że prowadzi do unifikacji kultur, modeli stosunków pracy oraz polityki publicznej – wszędzie wprowadza mechanizmy kapitalizmu pozbawionego osłon społecznych. Rzecz jasna, różnice regionalne wcale przez to nie znikają, ale następuje upodobnienie na poziomie podstawowych procesów społecznych i politycznych, nawet w najbardziej różniących się krajach czy regionach. I tak np. w sferze stosunków pracy państwa tradycyjnie uchodzące za „socjalne” – takie jak Niemcy czy Francja – reformują swoje rynki pracy na modłę liberalną (co widać chociażby na podstawie projektu Hartz-IV w Niemczech czy prób wprowadzenia CPE we Francji w 2006 r.).Analogiczny proces ma miejsce w przestrzeni miejskiej, gdzie wykształca się specyficzna forma osadnictwa miejskiego – metropolia. Co ciekawe, proces ten zachodzi nie tylko w centrum światowej gospodarki (kraje Europy Zachodniej i USA), lecz także na jej obszarach peryferyjnych, takich jak Europa Środkowo-Wschodnia. Po ponad 50 latach scentralizowanego planowania przestrzennego, utrzymywania państwowej czy też quasi-państwowej („spółdzielczej”) własności gruntów i budynków oraz ścisłego regulowania opłat za wynajem lokali i usługi komunalne w Polsce, Czechach, Węgrzech i innych krajach regionu w dziedzinie kształtowania przestrzeni miejskiej coraz większą rolę zaczynają odgrywać podmioty prywatne i ich potrzeby, postępuje prywatyzacja publicznego zasobu mieszkaniowego, a wysokość opłat za wynajem lokali i usługi…
piątek, 05 czerwiec 2009 rozbrat.org Sprawy lokalne

ZDM – masa bezkrytyczna

Przed miesiącem powołano w Poznaniu Rowerowy Zespół Konsultacyjny. Na jego inaugurację przybyły same szychy: od szefa Zarządu Dróg Miejskich po wysłanników samorządu i prezydenta.  Przedstawicieli poznańskiej Masy Krytycznej nie zaproszono, bo i po co? Niestety dla miejskich decydentów, jakoś dowiedzieliśmy o tym doniosłym wydarzeniu i pojawiliśmy w Urzędzie Miasta.Po krótkim przedstawieniu organizatorzy przeszli do załatwiania swoich interesów pod pozorem  konsultacji społecznych. Na długi stół wyjechały dwie skomplikowane mapki.
poniedziałek, 01 czerwiec 2009 Piotr Ciszewski Aktywizm

Obrońcy praw lokatorów

Powstanie i rozwój ruchów lokatorskich w Polsce jest odbiciem stanu świadomości społecznej. Przez wiele lat organizowanie się lokatorów uważano za zbędne. Za to przekonanie wielu osobom przyszło zapłacić dachem nad głową. Pomimo że problem praw lokatorów jest jednym z poważniejszych zagadnień społecznych, to zajmujące się nim ruchy rozwinęły się dopiero w ciągu ostatnich lat, a i one w swojej krótkiej działalności nie były wolne od błędów.Lokatorzy na brukJuż w roku 1994 rządząca wówczas koalicja SLD-PSL, między innymi pod wpływem lobbyingu Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości, uchwaliła zmiany w prawie lokatorskim pozwalające na tak zwane eksmisje na bruk, czyli bez zapewnienia jakiegokolwiek lokalu. Główną autorką nowej ustawy była ówczesna minister budownictwa Barbara Blida. Tłumaczyła się wówczas, że oddaje sprawę orzekania eksmisji w ręce niezawisłych sądów, które z pewnością będą brały pod uwagę również sytuację lokatorów1. Już wkrótce okazało się że nie miało to żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Zarówno organy administrujące budynkami komunalnymi, jak i kamienicznicy uznali eksmisję na bruk za najlepszy straszak i sposób rozwiązywania konfliktów z najemcami lokali. Sądy podejmowały zwykle bardzo szybkie decyzje, często pod nieobecność lokatorów.
niedziela, 31 maj 2009 Piotr Ciszewski Alternatywy

Ekonomia uczestnicząca – radykalna i realna

Jednym z głównych zarzutów stawianych ruchom antykapitalistycznym jest ich rzekoma „utopijność”. Utopijność polegająca na braku realnej alternatywy dla obecnego systemu. Neoliberałowie, którzy opanowali w ostatnich latach całkowicie naukę ekonomii ukuli nawet termin TINA – od angielskiego there's no alternative (nie ma alternatywy). Powtarzają to przy okazji wszystkich debat, gdy brakuje im innych argumentów. Mają rację o tyle, że wiele ruchów politycznych rzeczywiście tkwi w przeszłości. Pomimo, iż często trafnie diagnozują słabości neoliberalizmu i zagrożenia płynące z kapitalizmu nie potrafią przedstawić nic poza kilkoma hasłami. Sytuacja nie jest jednak beznadziejna. Prawdą jest, że ruchy społeczne nie mają dziś wielkich teoretyków na miarę Karola Marksa czy Michała Bakunina. Nie oznacza to jednak całkowitego braku alternatyw. Jednym z pomysłów na odmienne od kapitalistycznego, zorganizowanie ekonomii jest koncepcja tak zwanej „ekonomii uczestniczącej”.
niedziela, 31 maj 2009 Andrzej W. Nowak Analizy

Przyszłość nie jest już tym, czym była kiedyś

Prezentację książki Wallersteina "Utopistyka. Alternatywy historyczne dla XXI wieku" wypada rozpocząć od wyjaśnienia zagadkowego sformułowania w tytule: utopistyka (utopistics). Najpierw dokonać musimy rozróżnienia na dwa pojęcia: utopia i eutopia. Oba są zbliżone w swym znaczeniu i etymologii. Pojęcie "utopia" pochodzi od gr. outopos oznacza nie-miejsce, miejsce nieistniejące, pojęcie eutopia oznacza dobre miejsce i pochodzi od greckiego eutopos. Wprowadzony przez Wallersteina termin "utopistyka" wydaje się bliższy drugiemu z przedstawionych pojęć, akcentując, iż ma na myśli rozwiązania alternatywne ale realistyczne. Wallerstein jest krytyczny wobec projektów utopijnych, zdaje się jednak nie wątpić, iż warto myśleć o eutopii, czyli o projektach realnych, lepszych, niż istniejący świat. Określa on utopistykę, jako analizę alternatyw, które stoją przed danymi, historycznie istniejącymi systemami historycznymi. Ma to być, jego zdaniem, próba rzetelnej oceny tego, co może ulec zmianie, próba znalezienia przestrzeni otwartych możliwości. (...)
piątek, 29 maj 2009 Rafał Górski Polityka

Wybieranie kota w worku

7 czerwca część obywateli naszego kraju uda się do lokali wyborczych, by kreślić krzyżyki na kartach do głosowania, a polityczni komentatorzy po raz kolejny nazwą tę czynność świętem demokracji.Powstaje jednak zasadnicze pytanie, czy rzeczywiście istota demokracji polega na ograniczonym i sporadycznym dopuszczaniu obywateli do głosu. W Polsce, podobnie jak w innych państwach demokracji parlamentarnej, każdy radny i poseł postępuje zgodnie z zasadą mandatu wolnego, czyli nie ma zobowiązań wobec swoich wyborców. Gdyby słuchał sugestii mieszkańców swego okręgu, to jego postępowanie byłoby niezgodne z konstytucją RP. Poseł nie musi więc realizować tego, co ogłosił w kampanii wyborczej, a opinia wyborców nie ma dla niego żadnej mocy prawnej. Świat kampanii wyborczych, zaciekłych bojów międzypartyjnych, zacietrzewionych dziennikarzy i zagorzałych obrońców partyjnych sloganów – jakby nie był barwny i krzykliwy – nie jest tym miejscem, w którym szary wyborca uzyska istotny wpływ na politykę. Odwołać posła obywatelom nie wolno. Pozostaje tylko wiara w dobre intencje kandydata na posła. To nic, że dobre intencje mogą nie wystarczyć do reprezentowania wyborców, skoro zgodnie z konstytucją poseł „reprezentuje cały naród”. Nie oznacza to wcale, że odbywają się jakiekolwiek konsultacje ze wspomnianym „narodem”. Podobno chodzi o to, żeby przedstawiciel starał się wydedukować wolę narodu zgodnie z własnymi przekonaniami…
Władze Poznania rozpoczęły nową kampanię pod szyldem know-how. Teraz okazało się, że wiedzą jak pozbyć się żebraków z ulic naszego miasta. Obsesyjne przywiązanie do czystości, charakteryzujące autorytarne rządy, nakazuje włodarzom naszego grodu posprzątać ulice już nie tylko z psich kup, ale także z „ludzi-odchodów”, nie wpisujących się w ekonomiczne rygory neoliberalizmu, oraz wystawiających na szwank drobnomieszczańskie poczucie estetyczne. O co w tym przedsięwzięciu, czy jak wolą władze miasta, przedsiębiorstwie, chodzi? Bynajmniej nie o pomoc, lecz usunięcie z widoku przy jednoczesnym zbiorowym napiętnowaniu wszystkich wyciągających rękę po „nie swoje pieniądze”: od romskiej dziewczynki, dla której żebranie stało się jedyną szansą jako takiego przeżycia, przez grającego na ulicy punka, po schorowanego człowieka, który nie może utrzymać się z renty w wysokości 487 zł. - wszyscy wygodnie wepchnięci do jednego worka z napisem „cuchnący żebracy z wyboru”.Zaprzęgnięto zatem agencje reklamowe i PRowe, aby wbiły nam, Poznaniakom, raz na zawsze do głowy, że osoby żebrzące robią to z wyboru, a nie z ekonomicznego przymusu. Podobnie też mamy do czynienia z bezdomnymi z wyboru (to teza prezydenta  Frankiewicza, jeszcze przed upadkiem z konia). Jesteśmy przekonani, że to tylko wstęp do naukowej próby udowodnienia opinii publicznej, że np. 1000 rodzin w Poznaniu co roku oczekujących na…
niedziela, 24 maj 2009 Natalia Kowbasiuk Analizy

Proces boloński - nowy uniwersytet, dla nowej ery

Proces zmian w organizacji edukacji wyższej w Europie, powszechnie zwany procesem bolońskim, rozpoczął się długo przed podpisaniem w 1999 roku deklaracji bolońskiej. Grunt pod tę deklarację przygotowały zmiany w gospodarce światowej, toczące się pod przewodnictwem Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego od lat osiemdziesiątych. Instytucje te, oraz stojące za nimi rządy, naciskają na komercjalizację kolejnych obszarów życia społecznego, w tym edukacji i zdrowia, włączonych do kategorii „usług”. Układ Ogólny w Sprawie Handlu Usługami, podpisany w 1995 roku, zakładał stopniową liberalizację handlu usługami do 2005 roku. W myśl jego zapisów, rząd, który pobiera jakiekolwiek opłaty za usługi edukacyjne, staje się komercyjnym dostawcą tychże usług i musi dopuścić do rynku innych dostawców oraz poddać się regułom konkurencji. W czasie podpisywania tego układu, globalny rynek edukacyjny szacowano na 2 tryliony dolarów1.
piątek, 22 maj 2009 Rafał Górski, Marek Kurzyniec, Jany Waluszko Alternatywy

"Samorządna Rzeczpospolita" a anarchizm - trójgłos

Jakie są przyczyny skłonności polskich anarchistów do szukania inspiracji w programie „Samorządnej Rzeczpospolitej”? Pierwsza z nich jest banalnie oczywista. Po prostu każda inicjatywa i projekt zmierzający do samostanowienia jednostek ludzkich zasługuje na naszą uwagę i czynne wsparcie. Że walka o władzę nad sensem i znaczeniem wykonywanej pracy jest jedną z dewiz anarchizmu, nie muszę chyba specjalnie wyjaśniać. Program „Samorządnej Rzeczpospolitej” pozwala wszystkim pracownikom najemnym zdobyć sobie wolność w miejscach pracy. Wiele związków zawodowych w naszym kraju powołuje się na dziedzictwo pierwszej „Solidarności” z lat 1980-81. Zwykle nie wychodzą poza przywdziewanie historycznych kostiumów i kombatanckie wspominki, z których właściwie nic nie wynika dla Polski w XXI wieku. Należy więc wypominać im, że zapomnieli o treści tamtego ruchu społecznego. Przypominać, że szło o ideę samorządności pracowniczej służącej konstrukcji alternatywnych (wobec biurokratycznego państwa) struktur społecznych. Zwróćmy też uwagę, iż nie planowano wówczas przeistoczenia przedsiębiorstw w prywatną własność zatrudnionych tam osób. Zdawano sobie sprawę, że byłoby to rozwiązanie krzywdzące  ludzi, którzy jeszcze (lub już) tam nie pracowali. Chodziło o zasadę, że majątek wytworzony wspólnym wysiłkiem przeszłych i obecnych pokoleń ludzi pracy winien być oddany do dyspozycji całemu społeczeństwu (a nie państwa lub biznesmenów, nawet gdyby ci ostatni wywodzili się z części dawnych pracowników najemnych).…
Prezydent Frankiewicz znów wypowiedział się publicznie w sprawie Rozbratu*.  Po raz kolejny odbębnił te samą mantrę, którą słychać zawsze wtedy gdy pojawia się słowo Rozbrat. Po raz kolejny też nie zaproponował nic, co można by było rozważyć.Przypomniał za to demonstrantom, że w zasadzie Rozbrat to nie jest problem miasta, tylko prywatnej firmy – bankruta i banku. Zapomniał jednak, że to miasto decyduje o tym co zostanie wybudowane na tym terenie po wykupieniu go przez ewentualnego inwestora. Tu  Kolektyw Rozbrat podsuwa rozwiązanie, rozwiązanie dzięki, któremu miasto mogło by wyjść z rosnącego konfliktu społecznego z twarzą.
środa, 13 maj 2009 rozbrat.org Sprawy lokalne

Oświadczenie w sprawie Rozbratu

Przy okazji demonstracji, jaka odbyła się w obronie skłotu Rozbrat w dniu 9 maja br., z ust przedstawicieli władz miasta (przede wszystkim Macieja Frankiewicza) padły po raz kolejny słowa, że miasto proponuje Kolektywowi Rozbrat lokal i dostęp do pieniędzy. Chcielibyśmy stwierdzić stanowczo, że ze strony władz miasta nie została nigdy sformułowana (czy na łamach prasy, czy w bezpośredni sposób) żadna konkretna propozycja dotycząca lokalu dla Kolektywu Rozbrat. Oświadczamy również, że Kolektyw Rozbrat nie jest zainteresowany pomocą w uzyskaniu jakichkolwiek publicznych środków finansowych. Tę sprawę stawialiśmy jasno od samego początku, także podczas spotkania z wiceprezydentem Frankiewiczem, które odbyło się na Rozbracie. Gwoli ścisłości dodajmy, że miasto nigdy nie sprecyzowało, jak ta pomoc finansowa miałaby wyglądać.
Gentryfikacja jest u nas nowym słowem, które nie dorobiło się jeszcze swojego polskiego odpowiednika. W ogólnym zarysie oznacza ono proces przekształcenia danego kwartału miasta (np. dzielnicy) z przestrzeni społecznej w obszar całkowicie skomercjalizowany i podlegający jedynie "rynkowej" kontroli.Jakie są objawy gentryfikacji?Proces gentryfikacji rozpoczyna się zazwyczaj od prywatyzacji przestrzeni społecznej. Pod hasłami "rozwoju dzielnicy" miasto zaczyna wysprzedawać prywatnym inwestorom miejsca pozostające do tej pory pod kontrolą komunalną. Pod młotek idą skwery, parki, komunalne mieszkania i kamienice. Przy tym nie bierze się pod uwagę żadnych alternatywnych sposobów zagospodarowania. W Poznaniu najlepszym przykładem jest stara zajezdnia tramwajowa na Jeżycach. Podczas jej prywatyzacji, władze całkowicie zignorowały pomysły mieszkańców i przeforsowały jej sprzedaż.