W kontekście realnej sytuacji mieszkańców, a nie serialowej satyry Jaśkowiak jest jednak zupełnie jak dozorca Wilhelmi, oderwany od rzeczywistości. Oświadcza, że „ obecne formuły funkcjonowania tego miejsca to nie tylko uciążliwości dla sąsiednich osiedli w postaci emisji zanieczyszczeń związanych z ogrzewaniem, czy zanieczyszczanie wód gruntowych (niewielka część mieszkańców zawarła umowy na wywóz nieczystości). To również warunki zamieszkania”.
Zapomina oczywiście dodać, że za takie warunki odpowiadają nie „uciążliwi mieszkańcy”, ale kościół ze swoim wszechmocnym proboszczem, który przez lata blokował i utrudniał wszelkie starania mieszkańców o poprawę warunków. Za tą sytuację odpowiada również Jaśkowiak i jego poprzednicy na stanowisku udając, że nieuregulowana sytuacja Osiedla Maltańskiego, to nie temat i sprawa dla włodarzy miasta.
Jeszcze bardziej kuriozalnie, nasz „gospodarz domu” stara się udawać, że zajmuje się problemem mieszkańców, którym kościół grozi eksmisją. Prezydent podkreśla, że „kolejna mieszkanka Osiedla Maltańskiego zdecydowała się na przeprowadzkę do miejskiego lokalu”. I ponownie gra tu na niedopowiedzeniu, bo wspomniana jedna lokatorka czekała na mieszkanie w ramach programu "Mieszkanie dla seniora" całe trzy lata. Realnie mieszkania takie pozyskuje się wraz ze śmiercią poprzedniego lokatora. Co z pozostałymi blisko siedmiuset lokatorami zagrożonymi eksmisją, mają czekać w kolejkach, cierpliwie, aż do czyjejś śmierci, a może wcześniej popaść w długi, by ich sytuacja stała się bardziej dramatyczna?
Takich pytań „gospodarz domu” sobie nie zadaje, bo tak jak w filmowej satyrze Alternatywy 4, on żyje zupełnie innymi problemami. Dla niego mieszkańcy i mieszkanki osiedla maltańskiego mają mieć przede wszystkim zasłonki w jednakowym kolorze, ładnie się prezentować, a może jeszcze przygotować program artystyczny, kiedy Poznań odwiedzi jakaś delegacja ważniaków. Jak lokatorzy hałasują i głośno domagają się wysłuchania, to dla „gospodarza domu” jedynie udręka, powód do wyzywania ich od anarchistów, a może jeszcze gorzej. Zamknięty w swoim gabinecie Jaśkowiak potrafi powtarzać J..ć PiS do znudzenia, jako przykład własnej niezależności i bojowego ducha demokraty. W tym samym czasie czyściciele kamienic wysyłani przez zarządcę Osiedla Maltańskiego demolują kolejne działki. I nie robią tego z powodu „złego koloru zasłonek”, ale z powodu sporych zysków, które generuje lobby deweloperskie. To właśnie deweloperzy chcą ugrać spore pieniądze na Maltańskim. Dla Jaśkowiaka, jak i dla deweloperów obecny stan infrastruktury na osiedlu to jedynie pretekst, by wysiedlenie przeprowadzić tańszym kosztem, umniejszanie mieszkańcom to metoda na to, by ich opór złamać. Dlatego w wypowiedziach decydentów, domy na Maltańskim zmieniają się w altanki, dlatego tak samo jak proboszcz, tak i prezydent wszędzie widzi złych anarchistów i lewicowych polityków.
A mogłoby być tak miło, gdyby każdy w mieście przyjął takie standardy, jakich domaga się nasz gospodarz domu – zielone zasłony i pokorne wykonywanie poleceń bez szemrania..