Na portalu internetowym gazeta.pl ukazały się dwa bliźniacze artykuły pióra Marii Bielickiej (z 18 czerwca i 23 lipca br.) dotyczące obowiązujących przepisów zabraniających eksmisji z lokalów mieszkalnych. Obok tego, że zawierają one nieścisłości merytoryczne, przede wszystkim grzeszą znacznym uproszczeniem sprawy. Nie mamy tu do czynienia z rzetelnym przedstawieniem problemu, ale ze zwykłym lobbingiem na rzez właścicieli nieruchomości, domagających się przywrócenia eksmisji. Cała argumentacja – jak to niejednokrotnie bywało w podobnych tekstach – opiera się na pojedynczych przykładach i gromkich zapewnieniach, że jest to zjawisko masowe. Powraca też mantra o tym, że najemcy są w stosunku do właścicieli w pozycji uprzywilejowanej. Dziennikarka nie uznała za słuszne natomiast zaczerpnąć opinii drugiej strony, np. organizacji broniących praw i interesów lokatorów.
Mamy zatem do czynienia z materiałem broniącym „prawa do eksmisji”, a w roli głównego eksperta Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych w osobie Konrada Gieżka. Twierdzi on, że: „W opinii Miasta Poznań oraz ZKZL sp. z o. o. przywołana wyżej regulacja powinna zostać całkowicie wyeliminowana z obrotu prawnego, bądź ewentualne jej stosowanie powinno zostać ograniczone tylko i wyłącznie w stosunku do tytułów wykonawczych, których bezpośrednią przyczynę wydania stanowiło zadłużenie powstałe w dobie pandemii i na jej skutek”. A zatem Zarząd i Miasto Poznań występuje w artykułach jako główny autorytet opowiadający się za eksmisjami lokatorów. Gieżek twierdzi, iż sam ZKZL powinien ich wykonać 194. Gdyby do tego doszło, cofnęłoby to nas do okresu polityki Jarosław Pucka (w 2013 r. padł niechlubny rekord 183 eksmisji z zasobów komunalnych). Czasów „czyścicieli kamienic”, retoryki „trudnych lokatorów” i gróźb zsyłki do „kontenera”.
ZKZL i miasto domaga się, aby przywrócić możliwość eksmisji. A czy Zarząd i miasto wypełnia swoje obowiązki wynikające z art. 75 Konstytucji i art. 4 ustawy o ochronie praw lokatorów… mówiących o tworzeniu warunków do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych wspólnoty samorządowej? Nie! W tym miejscu odpowiem Marii Bielickiej innym przykładem sprzed kilku dni. Otóż w jednej z kamienic na Jeżycach lokatorzy (kilka rodzin) otrzymali pismo od właściciela, że niebawem odłączy media, bo nie stać go na ich opłacenie. Wśród mieszkańców są dwie osoby posiadające wyroki eksmisyjne z prawem do lokalu socjalnego. Jeden z lokatorów, czekający na przydział ok. półtora roku, zadzwonił więc do ZKZL, by dowiedzieć się, co ma robić. Usłyszał, że przed nim z wyrokami jest jeszcze ponad 600 rodzin, więc musi czekać. Przekazano mu też telefon interwencyjny do Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
W materiale Bielickiej padają wyliczenia, ile z tytułu niewykonanych eksmisji stratny jest ZKZL. Obliczmy i my, ile łącznie tracą ci, którzy czekają (jak lokator z Jeżyc) na mieszkanie socjalne (przyznane wyrokiem sądu) i muszą płacić lub narasta im dług z tytułu tzw. karnego czynszu (odszkodowanie za bezumowne korzystanie z lokalu), kilkakrotnie wyższego od czynszu socjalnego. Wychodzi, bardzo ostrożnie szacując, mniej więcej trzy razy więcej, niż traci ZKZL – ponad 330 tys. zł miesięcznie. Zresztą ZKZL, o czym Konrad Gieżek nie wspomina, i tak wysiedlał w okresie pandemii lokatorów do hotelu robotniczego, wprawdzie – jak się wydaje – nie naruszając prawa, ale też nie przejmując się epidemicznymi zagrożeniami.
Oczywiście w Poznaniu na lokale socjalne czekają nie tylko osoby z wyrokami eksmisji, ale także te, które złożyły wnioski. Jest ich przynajmniej kolejnych kilkaset (prawdopodobnie ok. 1000) spełniających kryterium dochodowe. Niektóre z nich wprawdzie nie mają jeszcze wyroków eksmisji, ale utraciły np. już prawo najmu (wypowiedziano im umowy). Jednocześnie w okresie rządów Jacka Jaśkowiaka – zapowiadającego zmiany w polityce społeczno-mieszkaniowej – liczba punktów, aby w danym roku znaleźć się na liście osób otrzymujących lokal socjalny, zwiększyła się z 8 do aż 20! Inaczej mówiąc, perspektywa otrzymania przydziału staje się coraz bardziej odległa. Proste rezerwy, które do tej pory wykorzystało miasto i ZKZL, właśnie się skończyły i sytuacja w tym zakresie staje się z miesiąca na miesiąc coraz bardziej dramatyczna. Nadmieńmy, że wzrost liczby eksmisji z zasobów ZKZL miał miejsce jeszcze przed wybuchem COVID-19 (w 2019 r. względem 2018 r.).
Zapytamy: a co z obietnicami wyborczymi prezydenta Jaśkowiaka z 2014 r. dotyczącymi budowy 4 tys. nowych mieszkań komunalnych? Oddano ich do użytku w latach 2015-2020 łącznie 462 (wg GUS). Nie wywiązano się z wyborczych obietnic w blisko 89%. W skali kraju – powinniśmy pamiętać – sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna. W 2020 r. oddano do użytku najmniejszą liczbę mieszkań komunalnych od 30 lat, nieco ponad 1000 (0,4 mieszkania na gminę!).
W takich okolicznościach nie może dziwić, że ZKZL i władze miasta zaczynają wracać do poprzednich metod. Jeżeli zresztą dotychczasowa polityka miasta nie spowodowała jeszcze wzrostu napięć i konfliktów lokatorskich, to raczej dlatego, że mieliśmy w ostatnich latach do czynienia ze względnie dobrą sytuacją gospodarczą (np. niskie bezrobocie, wzrost realnych wynagrodzeń), wzrostem dochodów wielu gospodarstw domowych (np. w zakresie emerytur czy z powodu programu 500 plus) i stagnacją cen na rynku nieruchomości. No i z prawem zawieszającym eksmisje z powodu epidemii. Ostatnio sytuacja zaczyna się powoli zmieniać i pogarszać. Ceny nieruchomości i najmu zaczynają ponownie rosnąć, a realne dochody wielu grupom spadać.
Oczywiście w pojedynczych przypadkach wynajmu mieszkania kwestia może przedstawiać się różnie. Patrząc jednak na zagadnienie całościowo, większym problemem jest to, iż ZKZL i miasto – które tak gromko w materiale Bielickiej opowiada się za eksmisjami – nie wywiązuje się z podstawowego obowiązku dostarczenia lokali socjalnych, co podsyca w Poznaniu setki konfliktów między lokatorami i właścicielami. Jest też przyczyną wielu dramatów. Nie należy też ulegać wrażeniu, że jedynym narzędziem w egzekwowaniu czynszów jest eksmisja. To dość prymitywne podejście – jakby twierdzić, iż karą za kradzież powinno być obcięcie ręki. Niestety przy standardach socjalnych obowiązujących w Polsce i Poznaniu nawoływanie do wyrzucania ludzi z domów stoi na porządku dziennym. Czyżby Gazeta Wyborcza właśnie dołączyła do tego chóru?
Nie rozwijam tu kwestii stricte sanitarnej, która była głównym motywem wprowadzenia 31 marca 2020 r. zakazu eksmisji. Wobec grożącej nam czwartej fali zakażeń COVID-19 nawoływanie w do odwieszenia emisji jest także z tego punktu widzenia nieodpowiedzialne. Póki co walka z pandemią nie została jeszcze wygrana. Warunki panujące w miejscach przeznaczenia eksmitowanych sprzyjają rozprzestrzenianiu się wirusa. W pomieszczeniach tymczasowych, schroniskach, hotelach robotniczych itd., zatłoczenie jest duże i trudno zachować odpowiedni poziom higieny i dystans. Dla Marii Bielickiej prawo do czerpania korzyści z własności stoi jednak ponad wszystkim innym.