Po latach pompowania pieniędzy w marionetkowe władze Afganistanu, przeznaczenia olbrzymich sum na własny kontyngent wojskowy, składający się zarówno z wojsk USA jak ich sojuszników, w tym Polski, skompromitowana misja afgańska została uznana za zakończoną. Dziwnym trafem mimo blisko 20 lat obecności wojskowej, Afganistan nadal nie dysponuje wystarczającą ilością szkół, szpitali, infrastruktury drogowej, czy sieci elektrycznej. Szkolone głównie do działań wspierających i policyjnych wojsko afgańskie, nie stanowiło dla sił partyzanckich Talibów żadnej przeszkody w opanowywaniu kraju. Nie od dziś wiadomo, że koncerny zbrojeniowe zachodnich mocarstw, nie zajmują się raczej budowaniem szkół czy elektryfikacją, ważniejsze jest by właściwie opancerzyć i uzbroić wojskowe bazy, w których przebywają żołnierze zachodnich kontyngentów.
Jak zwykle w takich sytuacjach największymi przegranymi są zwykli ludzie, którzy nie chcą żyć pod teokratycznym butem reżimu Talibów. Minione 48 godzin to śledzenie doniesień i oglądanie dramatycznych obrazów z próby dostania się na lotnisko i ucieczki z kraju dziesiątków tysięcy osób, gdzie część z nich te próby przypłaciła życiem. Elity wspieranego przez USA rządu Afganistanu zdołały uciec lub są w trakcie negocjacji z Talibami. Korupcja, na którą przez lata przymykano oko ma w tym spory udział.
Rząd USA zadbał o ewakuację w pierwszej kolejności swojego personelu, a znacznie mniej o ewakuację dawnych współpracowników. Zestawienie zdjęć z ewakuacji wojsk USA z Sajgonu w 1975 i z Kabulu z 2021 roku przywodzi mnóstwo podobieństw.
Jaka (oprócz realnego udziału militarnego w wojnie Afgańskiej) jest rola polskich władz? Olbrzymia, ponosimy odpowiedzialność za polityczne wsparcie amerykańskiej interwencji, która od początku była kwestionowana jako forma ślepej zemsty, nienoszącej żadnych szans na pokój w regionie. Polscy żołnierze nie zyskali również sławy przyczyniając się do olbrzymiej liczby cywilnych ofiar tego konfliktu – wystarczy wspomnieć o masakrze w Nangar Khel z sierpnia 2007 roku. Wiele wskazuje również na to, że polskie władze umożliwiały transporty - pojmanych w Afganistanie bojowników „podejrzewanych o terroryzm” - przez terytorium Polski jak i prawdopodobnie przesłuchiwania ich z zastawaniem tortur. Realnie amerykańska wojna z terroryzmem zarówno w Iraku jak i w Afganistanie pozwoliła jedynie wzmocnić kolejne ugrupowania terrorystyczne – np. ISIS – i na trwałe zdestabilizować całe regiony. W tym samym czasie członek NATO i kolejny nominalny sojusznik USA czyli Turcja, zaczęła zwalczać Kurdów, którzy stawiają faktyczny i realny opór ISIS. Poza tym działania wojskowe USA i Rosji – głównie poprzez operacje lotnictwa stale podtrzymują niestabilną sytuację i zagrożenie dla cywilów na terenach Syrii w tym właśnie Kurdów.
Tymczasem polskie elity władzy kolejny raz straszą społeczeństwo falą uchodźców – w kontekście już i tak od lat restrykcyjnej polityki antyuchodźczej, przepełnionych ośrodków dla azylantów, fatalnej i niewydolnej - jak na standardy Unii Europejskiej – polityki socjalnej, brzmi groteskowo. A jednak owo straszenie najwyraźniej działa. To sposób obecnej władzy na wykazanie swojej sprawczości. Dziś na granicy z Białorusią straż graniczna od rana „zabezpiecza” i uniemożliwia uzyskanie azylu sporej grupie uchodźców z Afganistanu. Na wspomnianej granicy pojawiły się już zasieki z drutu kolczastego - żyletkowego, czym nie omieszkał pochwalić się Maciej Wąsik, zastępca Mariusza Kamińskiego z MSWiA. Oto przykład sprawstwa i możliwości władzy. Kolejny raz pokazuje swoją siłę wobec słabych, bezbronnych uchodźców politycznych szukających azylu, azylu który gwarantuje im konwencja ratyfikowana też przez Polskę. Dla władzy wygodniej jest jednak przedstawiać uchodźców jako zagrożenie i źródło niebezpieczeństwa. Takie działanie mija się z prawdą i faktami, a jeśli bowiem obecna władza w czymś jest dobra to właśnie w mijaniu się z faktami i sianiem dezinformacji. Chroniący się w przygranicznym lesie uchodźcy nie mogą stanowić dla nas źródła niepokoju i obaw, ale wysiadający z drogich limuzyn politycy już tak. I ci doskonale zdają sobie sprawę, że owo sianie niepokojów i lęków, może stanowić zapowiedź ich końca. Całkiem niedawno władze przeznaczyły kolejne sumy na zakupy sprzętu do tłumienia zamieszek, a drogę do budynku Sejmu ma chronić specjalna brama. Od dłuższego czasu przyzwyczaja się społeczeństwo, że dostępu do szefa rządzącej partii chronić potrafią setki policyjnych radiowozów. Jednak w oficjalnej narracji to uchodźcy – mężczyźni, kobiety i dzieci, całe rodziny szukające schronienia mają budzić nasz lęk i obawy. Nie może być zgody na haniebne słowa ministra, który reprezentuje raczej kulturę skrajnych nacjonalistów, a dziedzictwo którym się zajmuje to co najwyżej dziedzictwo obozów internowania dla wydalonych z III Rzeszy Żydów. Nie może być naszej zgody na działania polskich władz utrudniających przekroczenie granicy i uzyskanie azylu przez osoby uciekające z kraju ogarniętego konfliktem zbrojnym. Ludzi realnie obawiających się o swoje życie. Przywitajmy uchodźców, a pożegnajmy władzę, która chowa się za zasiekami z drutu kolczastego.