Prowokacyjne zachowanie policji i podjęta interwencja była całkowicie zbędna, po blisko roku okazuje się, że niestety ma ona dalsze konsekwencje. Zatrzymanym mężczyzną był Artur, uczestnik ruchu anarchistycznego, wówczas związany z poznańską Federacją Anarchistyczną i skłotem Rozbrat. Poniższy wywiad ma na celu naświetlenie dalszych represji, jakie spotkały Artura po wspomnianym proteście
Kilka dni temu w miejscu twojego zamieszkania zjawiła się policja. Z czym do ciebie zawitali?
Około 9 pojawiła się u mnie pod drzwiami policjantka, zostałem przez nią poinformowany o tym, że jestem oskarżony o zaśmiecanie i nie stosowanie się do poleceń funkcjonariusza. Miało to mieć miejsce 24 października - w trakcie protestu organizowanego przez „W Naszej Sprawie” pod szpitalem. Oskarżenia te odnoszą się do ulotki informacyjnej, którą położyłem na szybie radiowozu.
O czym warto wspomnieć to, że nie jest to twój adres meldunkowy, który został podany po tym jak zatrzymano cię w październiku minionego roku, ale miejsce, w którym przebywasz czasowo. Tak więc kolejny raz służby policyjne wykorzystały swoje uprawnienia i środki, aby ustalić miejsce pobytu „groźnego przestępcy”. Czy wzrasta w tobie poczucie bezpieczeństwa, że władza tak wiele energii poświęca ściganiu osoby oskarżanej o wykroczenie?
Bawi mnie to, uważam, że jest to skrajnie niepoważna sytuacja. Tak więc nasze państwo, finansując z naszych podatków organizacje faszystowskie, jednocześnie ściga aktywistów anarchistycznych za kładzenie ulotek na samochodach policyjnych używając nieadekwatnie przesadzonych metod.
Jak wyglądało przesłuchanie, czy policja stosowała jakieś naciski na „przyznanie się do winy” czy zostałeś właściwie pouczony, co do przysługujących ci praw?
Tu zarzutów nie mogę mieć, zostałem pouczony, nie wymagano ode mnie przyznania się do winy.
Czeka cię najpewniej wyrok nakazowy, a w przypadku odwołania się od niego, sprawa w sądzie. Czy uważasz, że taką formę ścigania za rzekomo drobne przewinienie, można już uznać, za jakąś formę represji? Ostatecznie odwiedza cię policja, zmusza do zjawiania się na przesłuchaniu, musisz czekać na korespondencję z sądu i w jakiś sposób być w gotowości na kolejne posunięcia ze strony „wymiaru sprawiedliwości”.
Każda forma karania za protest i działalność polityczną jest formą represji. Zresztą zdecydowana większość działań policyjnych wymierzonych w obywateli, tym właśnie jest, represjami. W tym wypadku zostanę ukarany za to, że nie zgadzam się na odbieranie wyboru moim koleżankom, matce, dziewczynie, czy jakiejkolwiek kobiecie lub osobie z waginą w tym kraju. Mimo, że zarzuty nie są duże, to sytuacja ma wzbudzić we mnie dyskomfort, przypominać mi, że nie jestem wolny i że jestem zależny od “dobrej” woli pałkarzy systemu.
Na pewno będziemy monitorować dalsze działania w twojej sprawie i udzielać ci wszelkiego niezbędnego wsparcia. Czy uważasz, że udział w proteście to był błąd, który niepotrzebnie naraził cię na represje? Chcesz coś dodać na koniec?
Wydaje się, że na tą chwilę wszystko zostało wyjaśnione. Jestem dumny z tego, że wyrażam głośno swoje poglądy, i zawsze będę to robić. Najgorsze, co mogę w tym wypadku zrobić, to dać się stłamsić i uciszyć ludziom, którym zależy na tym, żeby protesty w Polsce były niesłyszalne i marginalne. Mój pogląd na temat tego protestu nie zmienił się, każda osoba, która chce dokonać aborcji, powinna mieć taką możliwość. W dobrych warunkach, niedaleko od miejsca swojego zamieszkania, tak, żeby każdego było stać na taki zabieg, żeby nawet najbardziej wykluczone osoby miały taką możliwość. Nie możemy bać się represji, jeśli chcemy walczyć o lepszy świat.