Sprawa zatrzymania mnie we wrześniu zeszłego roku była już szczegółowo opisywana. Zostałem zatrzymany w nocy, gdy wracałem do domu. Powód? Miałem ukraść własny rower. Na wstępie zostałem siłą wrzucony do radiowozu i uderzony w twarz. Następnie przewieziono mnie na komisariat, gdzie poturbowano jeszcze bardziej, przetrzymywano w kajdankach i ochraniaczu na głowie. Ubliżano mi, szydzono z moich poglądów politycznych i działalności anarchistycznej. Zostałem wypuszczony dopiero przed południem, gdy prokurator przedstawił mi zarzut rzekomego znieważenia funkcjonariusza. Ot co, zostałem pobity i przetrzymywano mnie całą noc na komisariacie, a na koniec oskarżono o ubliżanie policji.
Śmieszne? Raczej nie, biorąc pod uwagę fakt, że grozi mi za to do roku więzienia, a policja i prokuratura stają się coraz bardziej bezkarne i nie ma nad nimi żadnej kontroli.
To zresztą nie jest odosobniony przypadek. Poznańscy aktywiści od lat są sadzani na ławie oskarżonych, a zarzuty im stawiane są najczęściej absurdalne. Wystarczy przypomnieć kilka ostatnich spraw:
Od dwóch lat toczy się proces sześciu aktywistek i aktywistów, którzy brali udział w Czarnym Proteście w 2016 roku. Pomimo że to policja brutalnie spacyfikowała demonstrantów używając pałek, gazu łzawiącego i urządzając łapankę przypadkowych osób, na ławie oskarżonych siedzą dziś tylko protestujący. Sprawy przeciwko policji zostały umorzone. Kuriozum całej sytuacji dodaje fakt, iż część osób usłyszała zarzuty, dopiero po tym jak wniosła skargę na zachowanie policji podczas akcji.
Kilka tygodni temu zapadł wyrok w sprawie Macieja Hojaka, który miał napaść na funkcjonariuszy policji. W rzeczywistości Maciej pobiegł tylko na pomoc koledze szarpanemu przez kilku osiłków, którzy wyskoczyli z nieoznakowanego (jak się później okazało) radiowozu. Maciej wracał zresztą do domu z manifestacji solidarnościowej z Łukaszem Bukowskim.
Niestety spraw jest więcej. W kwietniu odbędzie się kolejne posiedzenie przeciwko aktywiście, którego policja zatrzymała podczas manifestacji antynacjonalistycznej. Został posadzony na jednej ławie oskarżonych z nacjonalistami, którzy napadli na demonstrantów. Oskarżą się go o udział w bójce, większość z oskarżonych w tej sprawie nacjonalistów przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się każe. Z uwagi na ilość oskarżonych osób i liczbę świadków, już sama przewlekłość postępowania stanowi swoistą karę dla aktywisty, który został zatrzymany przez policje, pomimo zapewnień organizatorki i uczestników protestu, że nie jest członkiem atakującej protest bojówki nacjonalistycznej, ale antyfaszystą uczestniczącym w legalnej demonstracji. Zapadają również pierwsze wyroki za blokowanie uznanej już za nielegalną wycinki Puszczy Białowieskiej.
Powyższe przykłady tylko obnażają bezkarność polskiej policji i prokuratury. Organy te udowadniają swe sobiepaństwo także w mojej sprawie. Prokuratora Tomasza Ziewca z Wągrowca nie interesowało to, że śledztwem interesują się media, monitoruje je Rzecznik Praw Obywatelskich. Umorzył śledztwo w sprawie funkcjonariuszy, których oskarżyłem o szereg przestępstw: pobicie, lżenie, przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy i przymuszanie do poświadczenia nieprawdy. Bez cienia wstydu nie odniósł się do większości zarzutów, uzasadnienie opierając niemal w całości na zeznaniach funkcjonariusza Dawida Gaffka, który najżywiej jest sprawą zainteresowany, gdyż to on stosował wobec mnie przemoc i to on poskarżył się, że go rzekomo znieważyłem. Prokurator słowem nie odnosi się do zeznań naocznego świadka zatrzymania (zupełnie odbiegających od zeznań funkcjonariuszy), ani do opinii lekarskiej (z której jasno wynika, że obrażenia widoczne na moim ciele mogły powstać w czasie i okolicznościach przeze mnie wskazanych). Podobnie nie był zainteresowany zabezpieczeniem nagrań z monitoringu znajdującego się na komisariacie, na którym byłem przetrzymywany.
Na razie odwołałem się od postanowienia prokuratury. Nie łudzę się jednak, że policjanci zostaną postawieni przed wymiarem sprawiedliwości. Pragnę jednak wykorzystać wszelkie dostępne drogi prawne, aby po raz kolejny udowodnić słabość tego systemu.
Nie możemy być wciąż represjonowani za swoją działalność. Mamy prawo, czasem nawet obowiązek, by protestować, działać, angażować się w akcje polityczne. Musimy też okazywać zdecydowany opór dla bezkarności policji i urzędników. Moja sprawa, przypadki stosowania tortur na komisariatach czy nawet policyjne zabójstwa pokazują, że nam, jako społeczeństwu, instytucja ta dawno wymknęła się spod kontroli. Policja jest bezkarna, robi co jej się podoba, prokuratura wciąż wybiela ich postępowania. Czasem tylko przypadek w drodze np. pojedynczego dziennikarskiego śledztwa decyduje o ujawnieniu prawdy jak w przypadku zabójstwa Igora Stachowiaka. Pozostaje pytanie - co mamy zamiar z tym zrobić? Ja nie poddaję się i odwołuję się od wyroku prokuratury. Jako środowisko nie zaprzestajemy akcji bezpośrednich, pomimo setek wezwać na przesłuchania i rozprawy, pomimo dziesiątek wyroków. A reszta? Dobrze byłoby zareagować, zanim przyjdą po Was.
We wtorek 9 kwietnia o godzinie 13:00 pod sądem na ulicy Młyńskiej 1 odbędzie się konferencja prasowa z udziałem represjonowanych aktywistów. Udział w wydarzeniu będzie wyrazem wsparcia dla osób zasiadających na ławach oskarżonych, a także wyrazem sprzeciwu wobec tych, którzy nas tam sadzają.